środa, 10 czerwca 2015

Rozdział 7

Szybko wbiegłam na moje piętro.Louis trzymał swojego buta z którego prawie nic nie zostało .Lucky leżał skulony na podłodze.
-Co się drzesz ?-stanęła na przeciwko niego.
-Twój pojebany pies zeżarł moje buty.-krzyknął kopiować psa ten aż zapiszczał z bólu.
-Popierdoliło Cię do końca !-podbiegłam do niego i przytuliłam.Mały od razu schował głowę w moje nogi .
-Już raz to zrobił i powiedziałem że jak nie będziesz go pilnować to go wypierdolę z domu.!!
-Zaraz ja cie wypierdolę!!-Kurwa co on sobie myśli .
-To ja byłem tu pierwszy a nie ty!Kurwa po co ja z tobą gadam.
-Ma takie samo prawo jak i ty!Myślisz że jesteś lepszy!-darłam się na niego jak najgłośniej umiałam.
-Tak bo ty jesteś zwykłą mała...suką.-teraz przegiołeś.
-I co kurwa!Ulżyło ci!-Louis podniósł rękę i chciał mnie uderzyć ale ja zablokowałam go.
-Ałłł!Puszczaj suko.-w tym czasie na piętro wbiegł Zayn i Harry.
-Jesteś żałosny Tomlinson.Przecież wiesz że ze mną się niezadziera-szepnęłam mu do ucha..
-Jia-obok mnie znalazł się Zayn,który złapał w tali i odciągnął do tyłu co spowodowało,że puściłam Louisa.
-Kurwa Zayn.-Louis masował ramię.
-Ty zdziro.Jesteś tyle warta co ten pies.
-Stary opanuj się-odezwał się Zayn nadal trzymając mnie w objęciu.Lou wziął z podłogi buta i rzucił min w małego.Trafił a pies uciekł do łazienki.
-Ty pojebie!!-wyrwałam się z uścisku Zayna i pobiegłam po tego buta.Rzuciłam w już schodzącego Louisa,dostał w tył głowy-wypierdalaj stąd Tomlinson!Tak cię obsmaruje że nie będziesz miał życia!Tu chuju!Sam siebie pierdolnij butem!-krzyczałam tak że moje gardło dawało siewe znaki.
-Tommo przesadziłeś-odezwał się Harry a ten chuj był już na dole.Było słychać zamykanie drzwi.Mój oddech było słychać,a klatka piersiowa unosiła się i szybko opadała.Nagle poczułam czyjś dotyk na ramieniu,chybko odskoczyłam i odwróciłam głowę.Zayn był zdziwiony.
-Zostawcie mnie-pobiegłam do łazienki w której był Lucky.Od razu go przytuliłam.Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi.
-Powiedziałam coś!
-Jia otwórz-zachrypnięty głos to Harry.
-Wypierdalaj!-wstałam i oparłam się na zlewie.Spojrzałam w lusterko,moje oczy były całe czerwone.
-Kurwa będzie się żądził-powiedziałam do siebie i odkręciłam korek .Mam zamiar odprężyć się w wannie.Poczekałam chwilę i weszłam do ciepłej wody,od razu poczułam przyjemny dreszcze przechodzący po moim ciele.Już po sekundzie woda zrobiła się lekko brązowa.To mój podkład.Nikt o tym nie wie,to moja tajemnica.Mam na rękach....blizny.Teraz od czego?To przez rodziców,bardziej przez tatę...bił mnie,poniżał,wyzywał.To przez niego się cięłam,to przez niego wszystko się zaczęło.A dokładnie od picia.Najpierw jedno piwko,później dziennie jedno,dwa,trzy.Do domu wracał kompletnie pijany,bił mamę i wyżywał się na mnie.Całe noce płakałam,modliłam się żeby to wszystko się skończyło.I co gówno dostałam.
To była codzienność.Najpierw nadgarstek,później resztę ręki.Nawet nogi miałam pocięte.Siniaki przeplatały się z bliznami.
Uciekłam z domu gdy miałam 16 lat i wyjechałam ze Stanów.Londyn to był początek nowego życia.Zayn był bardzo miły zapraszając mnie do siebie.Pracę w barze dostałam szybko,a to że miałam kiedyś styczności z tańcem przydało się.Tamto życie poszło w zapomnienie.Tylko tego się boję,że ono wróci.
Siniaki zniknęły,blizny na udach też,tylko na rękach zostało.Nie mogłam chodzić z bliznami,więc zakrywałam je podkładem.Teraz nie są zbyt widoczne,ale wole je zakryć,żeby nie pamiętać.
Wyszłam z wanny i obwinęłam się ręcznikiem.Podeszłam do szafki i wyjęłam podkład.Posmarowałam dokładnie ręce,poprawiłam makijaż i wyszłam z łazienki.Otwierając łazienkę zobaczyłam Harrego sterczącego przed nimi.
-Co ty tu robisz?-chłopak spojrzał na mnie,no tak jestem w ręczniku.
-Czekam na ciebie-uśmiechnął się.-ślicznie wyglądasz.
-Zamknij się,przecież wiem,że nie.-ominęłam go i weszłam do swojego pokoju.Położyłam się na łóżku ale nie było mi dane leżeć,bo usłyszałam otwieranie drzwi.
-Puka się-nie podniosłam nawet głowy.
-Mała to ja-przy łóżku znalazł się Zayn.-ale dałaś mu popalić.
-Niech nie myśli że on tu rządzi.Ten dupek rzucił butem w mojego psa-usiadłam i wpatrywałam się w niego.
-To nie jest pierwszy raz jak stracił swoje buty.
-I ja jeszcze mam gi przepraszać !-nadal we mnie buzowało.
-Trzeba go pilnować .
-A jak chcesz to zrobić co ?Nie pójdziesz do pracy i będziesz siedzieć z nim w pokoju .-machnęłam rękami w powietrzu .
-Dobra już nic nie mówię .Najlepiej będzie jak pójdę a ty ochłoniesz.
-Idź -położyłam się zpowrotem na łóżku .
-Nie zapomnij się ubrać na imprezę będziesz moja ozdobą.
-Chyba ty moją.
-Zobaczymy wieczorem jak będziesz krzyczeć moje imię .
-Spieprzaj-rzuciłam w niego poduszka ale zdążył zamknąć drzwi.-debil.
Chwilę leżałam na łóżku ale to było strasznie nudne,więc włączyłam muzykę na fula i oddałam się tańcowi.Nie często to robię bo przypomina mi się dzieciństwo ,ale kocham tańczyć i czasami nie mogę się powstrzymać .Ułożyłam chyba z dwa układy.
-Tańczysz -ze strachu aż podskoczyłam.Obruciłam się i ujrzałam Harrego wspierającego się o drzwi.
-Kurwa Harry każdy ma prywatność pamiętasz !
-Tak,ale nie długo jest impreza .
-Co?!To ile ja już tu siedzę?
-No trochę -odetchnąć się od drzwi i podszedł do mnie .
-Nie mówiłaś że tańczysz .
-Bo nie tańczę -chciałam go wyminąć ale złapał mnie za rękę obkręcił i pochylił nad ziemią.
-Co to było ?-zapytałam jak postawił mnie normalnie .
-Nic nadzwyczajnego .Szykuj się bo się spóźniony .
-Na mnie poczekają .-chłopak wyszedł .Od razu zabrałam się za szukanie ubrań.Wrzuciłam wszystko z szafy,już na loczatku rzuciła mi się w oczy czarna bokserka z cząstką,do tego krótkie spodenki.Założyłam  bandane  na głowę i zeszłam do salonu.Ten pedał tam stał .Wzięłam kurtkę do ręki i założyłam trampki.
-Z tym chujem nie idę -wskazałam na Louis.
-Nie jesteś księżniczką -wyminiął mnie i wyszedł.
-Mamy się bawić -wyszliśmy z mieszkania i Zayn zakluczył drzwi .Do domu Toma mieliśmy przecznicę dalej a nie warto brać samochodu.Cała drogę przemilczałam tylko Zayn z Niallem gadali .Dupek szedł z przodu .
Jak dotarliśmy do domu od razu dostaliśmy do ręki piwo .
-Bawimy się uuuuu!!-krzyknęła i wbiegłam w tłum

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz